wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 7.
Ważna notka pod rozdziałem!
Jechałyśmy niecałe 15 minut i już z daleka widziałyśmy Wesołe Miasteczko, to tutaj zawsze się da poprawić humor. Oby mi się udało bo nie chce widzieć swojej przyjaciółki załamanej..na dodatek przeze mnie. Po paru chwilach już byłyśmy na kolejce. Jak zwiedziłyśmy wszystkie kolejki doszłyśmy do wniosku aby kupić watę cukrową. Cieszyłam się z tego, że udało mi się wywołać uśmiech na jej twarzy. Jedząc watę całe się ubrudziłyśmy ale nie zwracałyśmy w tym momencie na to uwagi, cieszyłyśmy się chwilą. Wpadłam na pomysł aby iść do budki i strącić wszystkie kręgle. Oczywiście udało mi się za pierwszym razem.  Wybrałam kotka dla Oliwi i jej dałam, uśmiechnęła się  szeroko do mnie i przytuliła. Nigdy nie widziałam jej takiej szczęśliwej. Już było późno więc doszłyśmy do wniosku, że czas wrócić do domu. W drodze jeszcze podjechałyśmy do
sklepu aby zrobić zakupy i wróciłyśmy do domu. Wypakowałyśmy zakupy i usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Odebrała i usłyszałam gruby męski głos.
-Czy z tej strony panna Tanson?-nie miałam pojęcia o co chodzi
-Tak, w czym mogę pomóc?-zapytałam z niepokojem w głosie. Skąd ten człowiek wiedział jak mam na nazwisko?!
-Dzwonie ze szpitala, mam informacje, że przywieźli tutaj pani brata. Miał wypadek samochodowy i przechodzi  w tym momencie ciężką operację.-w tym momencie nie mogłam wydusić z siebie słowa. Mój braciszek? Mój kochany braciszek...-Halo jest tam pani?
-Tak jestem, dziękuje za informacje. W którym szpitalu leży?-spytałam nadal nie wierząc w to co się stało.
-Na Outlet Street, proszę jak najszybciej przyjechać.  Dowidzenia-nawet nie zdążyłam odpowiedzieć a usłyszałam sygnał zakończenia rozmowy. Cała złość na niego minęła w jednej chwili. Martwię się o niego. Mimo tego, że zostawił mnie samą z tymi problemami to kocham go, jest moim bratem... najukochańszym
braciszkiem.
-Oliwia pojedziesz ze mną do szpitala?-stałam jak ktoś kto zobaczył ducha.
-Tak jasne, chodź jedziemy.-złapała mnie za rękę. W takim stanie nie mogłam prowadzić, blondynka
prowadziła a po chwili byłyśmy na miejscu. Wbiegłam jak najszybciej do tego szpitala pytając się na recepcji gdzie jest mój brat.
-W dupie to mam, że jesteś zajęty. Gdzie jest kurwa mój brat?-zaczęłam się wydzierać na cały szpital myśląc, że zaraz coś rozwalę.
-Dar uspokój się proszę chodź, poszukamy go..-złapała mnie blondynka za ramie i pociągnęła w stronę sal.
Po drodze zapytałyśmy się pielęgniarki gdzie jest mój brat. Jednak nadal jest operowany. Nic do mnie nie
docierało, bałam się, że mogę go stracić. Mimo tego, że czułam do niego żal nie chciałam go stracić..Był jedyną osobą z mojej rodziny, która jeszcze żyła. Cała zalana łzami siedziałam na krześle w poczekalni czekając na to aż skończy się operacja. To już trwa tak długo.. Ponad 4 godziny, a ja jestem zmęczona. Nie mogę zasnąć, nie teraz muszę czekać na wiadomość od lekarza. Ten czas dłużył się nie miłosiernie. Powoli traciłam cierpliwość lecz drzwi od sali operacyjnej się otworzyły. Lekarz rozejrzał się chwile i podszedł do nas.
-Pani Tanson?-zapytał z zasmuconą miną. Miałam złe przeczucie, bardzo złe.
-Tak. Jaki jest  stan mojego brata?-zapytałam się tak cicho, że wątpię aby mnie usłyszał.
-Zapraszam do gabinetu tam porozmawiamy-pokazał ruchem ręki aby iść za nim. Szłam przez długi biały korytarz mając najgorsze myśli, nie dałam rady ich odrzucić. Nigdy się tak nie bałam jak w tym momencie. Droga przez szpitalny korytarz dłużyła się niemiłosiernie. W końcu zauważyłam białe drzwi od gabinetu i weszłam do środka. Bałam się tego co mam teraz usłyszeć. Blondynka ścisnęła mi rękę i posłała delikatny uśmiech szepcząc,  że wszystko będzie w porządku. Lecz ja miałam inne  przeczucia a one mnie nigdy nie zawodziły. Usiadłam na krześle a po drugiej stronie usiadł młody lekarz w białym fartuchu. Zmarszczył czoło i wziął głęboki oddech. Już zaczynał mówić lecz pielęgniarka weszła do środka informując, że pacjent jest już na sali.
-------------------------------------
Bardzo mnie smuci to, że nawet głupiej kropki w komentarzu nie umiecie napisać..Nawet nie wiecie jak to motywuje do dalszej pracy. Więc proszę Cię czytasz-komentuj. A co do rozdziału, wiem, że krótki ale zaczyna się szkoła i mam coraz mniej czasu, więc nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ale sądzę, że będzie w czwartek lub piątek. Miłego wieczoru.:)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział ! <3 chce następny ! *.*

    ~ Twoja Madzia :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne , ja już cię zmotywuje "PISZ DALEJ' . <3

    Twojaa Gaabi ;**

    OdpowiedzUsuń