piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 9
-Pani Tanson, pani brat nie może zbyt dużo rozmawiać ponieważ jego organizm nie jest jeszcze do końca sprawny. Jest strasznie osłabiony i stracił bardzo dużo krwi. Musi teraz odpoczywać a jeżeli jego stan zdrowia poprawi sie w ciągu tygodnia będziemy mogli wypisać ze szpitala ale jest jedna przeszkoda. Będzie musiał sie stawiać co tydzień na kontrole dopóki organizm nie wróci do pełnej sprawności-przytaknęłam jedynie głową i usadowiłam sie znowu na krześle obok łóżka.
-Darylin idź do domu, wyśpij sie i zjedz coś. Masz całe czerwone oczy, jesteś zmęczona i zapewne głodna. Idź a ja sie prześpie-ledwo co powiedział a ja ucałowałam jego policzek i ruszyłam w strone domu. Oliwia wzięła mój samochód więc musiałam do niej pojechać autobusem aby go odebrać. Oczywiście nie pozwoliła mi prowadzić więc odwiozła mnie do domu, zrobiła mi kanapki i herbate. Jak zjadłam od razu kazała mi iść spać. Tylko położyłam głowe i oczy mi sie zamknęły, od razu zasnęłam. Obudziłam sie po 5 godzinach całkiem wyspana, poszłam sie wykąpać i umalować. Ubrałam sie w czyste ciuchy i zeszłam na dół. Głód dał o sobie znać dopiero teraz, zrobiłam sobie płatki z mlekiem i zdjałam. Pojechałam od razu do szpitala. Po drodze do sali spotkałam lekarza,  który powiedział mi, ze wyniki brata są idealne i można z nim już normalnie rozmawiać. Poszłam do sali i stanęłam koło łóżka mojego brata. Słodko spał, ciekawe
jak sie czuje i co sie w ogóle stało. Długo nie czekałam aż jego powieki sie uniosa ku górze. Po niecałych 15
minutach patrzył sie na mnie z maałym uśmiechem na twarzy.
-Jak sie czujesz?-zapytałam przysuwając sie bliżej łóżka
-Mogłoby być lepiej-uśmiechnął sie ukazaując rząd białych zębów. Juz zapomniałam jak wygląda kiedy sie uśmiecha. Tęskniłam za nim i to tak cholernie mocno. Cały dzień zleciał nam na rozmowie. Pojechałam do domu, zjadłam kolacje i przypomniałam sobie, że nie wiem gdzie mam telefon więc zaczęłam go szukać. Przypomniałam sobie, że zostawiłam go na szafce w szpitalu. Byłam zbyt  zmęczona aby po niego jechać więc doszłam do wniosku, że jutro go odbiore i poszłam spać. Obudziło mnie silne  walenie w drzwi. Spojrzałam na zegarek 1:30. Kogo o tej godzinie do cholery pojebało? Zeszłam na dół całkowicie
zaspana, otworzyłam drzwi i od razu poczułam pieczący ból na moim lewym policzku. Otworzyłam oczy i spojrzałam w góre. Ted. Wiedziałam, czułam jego zapach.
-Gdzie on kurwa jest?!-krzyknął, wpychając mnie do środka mieszkania i zatrzaskując drzwi.
-Ted o co chodzi?-zapytałam lekko zaskoczona.
-Twój braciszek powiedział, że już dla mnie nie będziesz więcej pracowała. Uznał, że jestem nic nie wart bijąc dziewczyne.-odwrócił sie do mnie i wymierzył mi kolejny cios w policzek.
-Za co kurwa ja dostaje?!-wydarłam sie na niego lecz uzyskałam jedynie kopnięcie w brzuch po którym zwinęłam sie na podłodze z bólu.
-Za to, że kurwa masz dla mnie pracować do końca życia a Twojemu braciszkowi chuj do tego.-odpowiedział i znowu mnie kopnął. Zaczął okładac pięściami całe moje ciało. Po chwili poczułam gorącą ciecz na moim policzku. Ledwo co  słyszałam jego krzyki, ledwo co widziałam jego postać. Powoli zaczynało kręcić mi sie w głowie. Nawet nie miałam telefonu aby do kogoś zadzwonić. On mnie zabije, już
prawie nie odczuwam bólu. Przed oczami zrobiło mi sie czarno i moja głowa opadła na ziemie obezwładniając ciało.
-------------------------
Przepraszam, że taki krótki ale nie mam ostatnio czasu ani humoru..Problemy mnie dobijają ale postaram sie dalej pisać. Dziekuje za ponad 700 wyświetleń, komentarzy nadal jest mało co mnie smuci.:(

2 komentarze:

  1. Nie moge! Czemu on ją tak bije? Jaki przyjeb!
    Nie lubię Ted'a.
    Jak mógł pobić ją!
    Może jescze przejechał Louisa? - Ewa xx

    OdpowiedzUsuń